Tytuł nie jest pomyłką, czy przejęzyczeniem. Gościnne występy Polskiego Teatru Ludowego we Lwowie na scenie Teatru Polskiego Warszawie odbyły się w dniach 27-28 kwietnia. Publiczność warszawska obejrzała „Kartotekę” Tadeusza Różewicza w reżyserii Zbigniewa Chrzanowskiego. Gościnne występy teatru ze Lwowa stały się częścią obchodów 100-lecia Teatru Polskiego im. Arnolda Szyfmana w stolicy.
Czy można dokonać przeglądu całego życia? Zazwyczaj takiej analizy dokonuje się już w wieku dojrzałym, gdy przeżyło się pewien okres i jest co porównać, wspomnieć, przeanalizować. „Kartotekę” stworzył Różewicz mając niespełna 40 lat, ale jest to sztuka-bilans przeżytych lat. Tym bardziej w roli głównego bohatera czuł się najlepiej sam reżyser Zbigniew Chrzanowski, który w tej postaci przeżywa swoje życie. Przeżywa w sposób bardzo indywidualny i w wielu wypadkach utożsamia się z autorem sztuki i jej głównym bohaterem. Teatr Lwowski, który jest teatrem amatorskim, został zaszczycony zaproszeniem dyrektora Teatru Polskiego Warszawie Andrzeja Seweryna, dzięki temu mógł wystąpić na tej historycznej scenie.
Dwa przedstawienia „Kartoteki” na scenie Kameralnej zgromadziły komplety widzów, którzy gorącymi oklaskami i kwiatami dziękowali aktorom za przeżycia. Widzowie Teatru Polskiego w Warszawie to publiczność na którą składają się prawdziwi znawcy i miłośnicy teatru. Bardzo wymagający znawcy. Oceniali spektakl, grę aktorów i akcję na scenie. Przed spektaklem widzowie mogli zapoznać się z dorobkiem gości ze Lwowa na wystawie zorganizowanej w foyer Sceny Kameralnej. Na kilkunastu planszach przedstawiono kolorowe i czarnobiałe fotogramy scen ze spektakli z dorobku lwowskiego teatru autorstwa lwowskich fotografików Aleksego Iutina i Danuty Greszczuk.
Układ Sceny Kameralnej Teatru Polskiego zmusił reżysera i aktorów do zmiany koncepcji przedstawienia. Widownia obejmuje tu jakby z trzech stron amfiteatralnie przestrzeń sceniczną, umieszczoną na jednym poziomie. Kilka godzin przed spektaklem przeznaczone zostały na opracowanie nowej wersji scenicznej i koniecznych prób. Atmosfera napięcia gościła w garderobach. Ale rozładował ją sam dyrektor Seweryn, który pomimo własnego spektaklu na scenie głównej, wpadł do nas i życzył tradycyjnego „połamania nóg”.
Krzysztof Szymański
Tekst ukazał się w Kurierze Galicyjskim nr 9 (181) 17 – 30 maja 2013
Cały tekst >>
0 komentarzy do artykułu “Teatr Polski w Teatrze Polskim”